piątek, 26 października 2012

Gravad lax.

Łosoś jest powszechnie lubianą rybą. Ma piękny kolor, przyjemny zapach i mięsistą konsystencję. Jest też dosyć tłusty, dzięki czemu jest łatwy w obróbce i zachowuje swoją soczystość. Najpopularniejszy jest wędzony, smażony i pieczony. Znakomicie nadaje się też jako sashimi.

Najczęściej używany w polskich kuchniach pochodzi z norweskich hodowli. Ma intensywnie pomarańczowe mięso, głównie przez karoten dodawany do karmy, ale podobno na zamówienie można dostać łososia we wszystkich kolorach tęczy. Nasz, bałtycki, dziko występujący ma barwę nieco bledszą, szarawą. Jednak pomimo "biedniejszego" wyglądu, jest lepszy, bo nie tuczony. Łososia norweskiego porównywać do bałtyckiego, to prawie jak wieprzowinę do dziczyzny...

Gravad lax jest bardzo starym, skandynawskim daniem. Jego nazwa oznacza tyle, co zakopany/pogrzebany łosoś. Spotkałem się wielokrotnie z nazwą Gravlax, ale dla Szweda znaczy ona tyle co "pogrzebowy łosoś", więc wolę trzymać się oryginalnej wersji... Łosoś w tej postaci jest arcyskandynawski - na słodko i z koperkiem. Marynowana w ten sposób ryba zyskuje bardzo długi termin przydatności do spożycia, co w dawnych czasach, przy długiej, północnej zimie było warunkiem przetrwania społeczności. Znakomicie nadaje się na kanapki, lub jako zimna przystawka. Ma przyjemną, bardzo jędrną konsystencję i niepowtarzalny smak.

Skład jest prosty (proporcje na ok. 300g):
- Filet z łososia ze skórą,
- 2 łyżki cukru,
- 3 łyżki soli,
- mały pęczek koperku,
- łyżeczka białego, mielonego pieprzu (niekoniecznie).

Sypkie składniki mieszam ze sobą i nacieram nimi mięso. Następnie stronę bez skóry przykrywam koperkiem i owijam wszystko folią (spożywczą lub aluminiową). Łosoś musi się marynować przynajmniej 2 doby, w najzimniejszym miejscu lodówki. Warto pod ten pakunek położyć talerz, bo ryba puści wodę, a nie chcemy jej w całej lodówce...





Zdjęcia: Ewelina (http://dobraprzystan.blogspot.com/)
Wykonanie: Łukasz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz